środa, 25 października 2017

go fuck yourself

wezmę tabletkę na sen na jawie
wypadną mi kości 
poleżą na trawie

wódka uratuje życie
niejedzenie przed utyciem

pobiegnę do lasu
narobić o nic 
wiele hałasu

wiem o tobie mało
wszystko się już stało

na puste słowa mam wyjebane
już je słyszałam, były widziane

dałam ci serce na śniadanie 
ty mnie wybrałeś na pierwsze danie

choć nie śpię wcale
to w snach cię trawię

byłeś mi bliski
jesteś daleko
pod nosem nosisz  z kartonu mleko

mocno proszę  
abyś poszedł w karkonosze
albo do diabła

ta miłość na łeb upadła
i podnieść się nie może
jak zwykle o tej porze
jesieni słota
ze szczerego złota

uśmiecha się przez łzy
kim jesteś teraz ty
pamiętam że
kiedy o mnie mówiłeś
to się śliniłeś
jak kot na tłuste ryby
nie ma nas
na niby

niedziela, 24 września 2017

and you should've left the light on

nie mam słów dla ciebie 
sama jestem w potrzebie

wykonam telefon alarmowy
od mojej do twojej głowy

spokój kupimy w niebie
masło rozsmarujemy na chlebie

uciekniemy do san francisco
by być razem daleko choć blisko

kupię ci pączka z lukrem 
później zmartwimy się jutrem
ty mnie odkryjesz z nylonu futrem

ja tobie dam kosz z brudnym praniem
jaki dziś zjemy  dżem na śniadanie ?

wieczorem wino do ust wlejemy
ono rozwiąże bieżące problemy

na łące złapiemy zające
kocem zgasimy ciała gorące

będziemy mieć wspólne plany
najpierw skaczemy 
potem biegamy 

kupimy córkę suki
żeby zapełnić miłości luki

w nieokreślonej przyszłości
rozpadną nam się kości

nie bój się kochany
będę smarować twoje rany

maścią od mamy