piątek, 30 lipca 2010

gruba

nie owijając w bawełnę - utyłam..

macki kreujące wszechobecny wizerunek chuda-fajna, dotknęły mnie ugodziły w moje biedne, ledwie pulsujące serduszko..
może i nawet nie przejęłabym się tym aż tak, gdyby nie fakt, ze wraz z faktem tycia, wyrósł mi nowy towarzysz podroży przez życie - brzuch.
okazuje się więc ze taki brzuch prowadzi dość podobne życie do twojego, jak ci zimno, również się trzęsie, jak na przykład tańczysz, on rwie się na boki to w prawo to w lewo, nawet jak za potrzeba idziesz się wysrać, i siadasz na desce, on zasiada również - na twoich udach.
co do ud, to mam swoja teorie, że jest to efekt ewolucji.
kobieta w zimnie, musiała takim udem, przykryć swoje całe dziecko, co by ogrzać.
ewolucja ewolucją, ale niektóre w ramach zabawy w pracownika McDonaldsa tworzą dość osobliwe hamburgery, chowając między udami całych mężów.
są również kobiety, z potężnymi plecami, które gdy dobrze nimi potrząsną mogłyby wystawiać przenośne pokazy ruchomych wydm.

są takie co za taką wydmę same na halloween nie musiałby by sie nawet przebierać, tylko z marszu doczołgiwać sie do drzwi: trick or treat! - wykrzyknęłaby taka!

i tak właściwie, odrobina tłuszczu daje - poza choroba wieńcową i zwyrodnieniem kręgosłupa - sporo fanu w życiu, jak sama napisałam.
wiec precz sfotoszopowane panienki z okładek shape'a!

ach! idę do pracy bo aż się zdegustowałam..

czwartek, 22 lipca 2010

pocztówka z vakacji

siostra veniuszka pisze....


plaża

i oto córka marnotrawna wyjechała nad morze do pracy. cud, marzenia, malina i poziomka. kocham morze, jak by nie było, ale czemu do chuja, ktoś wymyslił te niezliczone tony piasku okalające wielką wodę? to spełnienie marzenia wczasowiczów jest niczym innym jak całym zastępem miliarda malusich wkurwiajacych ziarenek, gotowych w każdej sytauacji uprzykrzyć ci życie. okazuje się, że nawet podczas zachowywania wielkiej uwagi jakieś ziarneko zawsze znajdzie się w Twoim bucie, łóżku, ciuchach czy torbie.  przyjaciele wakacji, takie funfele morza, które – jestem pewna – szumi i pieni się u brzegu, bo też go to wkurwia. 

hollywood na przykład nie pierdoli się z ukazaniem piasku jako nieodłącznego elementu irytacji. hollywood pokaże tylko romantyczną scenerię przy wschodzie slońca na piaszczystej plaży i scenę tuż po gdzie para leży na nie upiaszconym kocu, który zmaterializował się ot tak! oczywiście nie pokaże się piasku który ni stąd ni zowąd znajduje się w twojej cipce, między cyckami, we włosach, oczach i ustach. pod prysznicem okazuję się że był on także pod pachami, a będąc w kiblu, że zdumieniem stwierdzasz ze jest on także w dupie. dwa dni leczysz otarcia, cztery dni wytrzepujesz ciuchy, po roku znajdujesz piach w butach i całe życie masz wstręt do ruchania się na plaży. 

p.s. właśnie wysmarkałam sobie piaskownice z gilem..



poniedziałek, 19 lipca 2010

zawód córka


pisze do was z côte d'azur, a dokładnie z saint-tropez.
jest ogólnie zajebiście.
wiadomo imprezy, lunche, brunche, srunche.

ciągle dzwonią do mnie pracodawcy, ale żaden nie rozumie, że 5000$ nie leży w sferze moich zainteresowań.
kupiłam se auto - aston martin vantage V8. ale już mi się znudziło.

mój pies nauczył się korzystać toalety, ponieważ nie chce kłopotać mnie wiecznymi spacerami i niszczeniem fleków w szpilkach.
mój facet codziennie przynosi mi śniadania do łóżka, bo uważa, że jestem za chuda i mogłabym te 50 kilo ważyć.

postanowiłam, że kupie tu dom. i będę przyjeżdżać na weekendy. mam dość ciasnej pałacowej atmosfery.

nie wiem tylko czy basen ma być kryty czy nie?
bo nie lubię paprochów w wodzie.

ale chyba lepiej zatrudnić sprzątacza.



w piątek muszę idę na shopping, bo nie mam co założyć.  wszystko już raz miałam na sobie.

no i chciałam zmienić kolor z blond złotego, na bardziej złoty i błyszczący, bo jestem teraz bardziej opalona.
ale nie wiem co na to mój stylista. jutro zadzwonię i skonsultuję.

lecę umoczyć dzióbek w szampanie.


kisses