piątek, 30 lipca 2010

gruba

nie owijając w bawełnę - utyłam..

macki kreujące wszechobecny wizerunek chuda-fajna, dotknęły mnie ugodziły w moje biedne, ledwie pulsujące serduszko..
może i nawet nie przejęłabym się tym aż tak, gdyby nie fakt, ze wraz z faktem tycia, wyrósł mi nowy towarzysz podroży przez życie - brzuch.
okazuje się więc ze taki brzuch prowadzi dość podobne życie do twojego, jak ci zimno, również się trzęsie, jak na przykład tańczysz, on rwie się na boki to w prawo to w lewo, nawet jak za potrzeba idziesz się wysrać, i siadasz na desce, on zasiada również - na twoich udach.
co do ud, to mam swoja teorie, że jest to efekt ewolucji.
kobieta w zimnie, musiała takim udem, przykryć swoje całe dziecko, co by ogrzać.
ewolucja ewolucją, ale niektóre w ramach zabawy w pracownika McDonaldsa tworzą dość osobliwe hamburgery, chowając między udami całych mężów.
są również kobiety, z potężnymi plecami, które gdy dobrze nimi potrząsną mogłyby wystawiać przenośne pokazy ruchomych wydm.

są takie co za taką wydmę same na halloween nie musiałby by sie nawet przebierać, tylko z marszu doczołgiwać sie do drzwi: trick or treat! - wykrzyknęłaby taka!

i tak właściwie, odrobina tłuszczu daje - poza choroba wieńcową i zwyrodnieniem kręgosłupa - sporo fanu w życiu, jak sama napisałam.
wiec precz sfotoszopowane panienki z okładek shape'a!

ach! idę do pracy bo aż się zdegustowałam..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz