niedziela, 29 grudnia 2013

no love



to nie miłość
bo nigdy cię nie kochałam
bo cię kochać nie umiałam
albo może wprost nie chciałam

to jest duma urażona
próżna i bardzo tobą już zmęczona

gorsza niż złamane serce o wiele
nie wyleczysz jej w kościele
nie ma takiego świętego żeby krzyczeć na pomoc do niego
nikt ci pomóc nie może
rozpacz powoduje że zamarznąć chcesz na dworze

jak kurwa tania
której za orgazm pięćdziesiąt polskich złotych płacisz
bo obsłuży cię bez gaci
jeśli takie masz życzenie
mylisz miłość z doświadczeniem

wykrzyczeć tego żalu się nie da
a we mnie taka dojrzewa potrzeba
by zrzucić te ciężkie uczuć kilogramy
uderzyć się w głowę mocnymi pięściami

gdzie byłeś boże święty
gdy mnie porwało w czarne odmęty
paliłeś wtedy z ironii skręty
ręka twoja nie broniła ode złego 
gdy karmił padliną moje ego

teraz ty
drogi kolego
przypadkowo spotkany
liżesz brudne od niego rany

pomożesz mi proszę
bo ja w sobie lęk wciąż noszę
jak wierzchnie ubranie
musisz zrobić w gorącej wodzie pranie

naparzyć ziół na ukojenie
spełnić jedno moje marzenie
kocem nakryć zmarznięte ciało 
możesz się mną zająć mało

tyle ile ci się będzie chciało


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz